Ależ się narobiło. Wczoraj w nocy chłopcy odebrali mnie z dworca, po dwóch tygodniach nieobecności w domu i w ramach późnego obiadu zabrali na pizze. To nie kwestia uroczystego obchodzenia "mamy w domu" - chłopaki po prostu postanowiły nie gotować. Nie zdziwiło mnie to jednak, tak samo jak sterta śmieci i brudów, którą zastałam od progu. Nie prali, nie sprzątali, ale przynajmniej się myli. Największy porządek w pokoju ma Daniel, u niego muszę tylko odkurzyć. Cała reszta dostaje ode mnie dwóję na szynach za wywiązywanie się z obowiązków. Nie jestem nawet zła, tylko zmęczona - 25 dzieciaków w przedszkolu i każde jedno chore. Wróciłam zatem z gorączką, bez możliwości mówienia i z koszmarnym katarem. Nie mam nawet czasu poleżeć, bo trzeba tu ogarnąć i przygotować się na weekend na studia - na praktyce tylko trochę poczytałam, ale po całym dniu z tymi małymi łobuziakami miałam tylko siłę zjeść coś i paść na łóżko.
Prócz zatrzęsienia rzeczy do ogarnięcia w domu zastałam też lawinę pocztówek, tych pięknych, zapowiedzianych i zupełnie niespodziewanych. Za wszystkie bardzo dziękuję. Na początek może te oto karteczki z Kazastanu od rodziny pana, który nas potracił.
English: After two weeks I spent away from my home and family, I am finally back home. Ill and tired but happy. There is a lot to clean, and a lot cards to read. At first those two from Kazahstan - from family of Andriej who knocked us down with his car last mounth.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kazakhstan. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kazakhstan. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 14 października 2013
poniedziałek, 20 sierpnia 2012
Almaty - zielone miasto
Cóż za
niespodzianka, a taką dostałam przecież od Poliny (polinoczka)
mamy Igora, do którego wysłałam pocztówkę z Warszawskim
stadionem. Nie wiem jak opisać to Wam najlepiej, ale gdy wzięłam
do ręki te pocztówkę, poczułam się jakbym na moment znalazła
się w Kazachstanie!
Oto Almaty była
stolica tego tajemniczego kraju i (z tego co zrozumiałam) rodzinne
miasto Poliny. Najpiękniejsze jak pisze miasto świata.
Wieczorem gdy
wiatr spływa z gór i oczyszcza powietrze, wychodzisz na balkon, a
gdzie oko sięga tam góry, góry i góry. Dawno temu główny
architekt nakazał budować budynki w jednym tylko kierunku,a dziadek
Poliny miał zaszczyt uczestniczyć w budowie najbardziej zielonego
miasta na kuli ziemskiej.
Czy więc
niespodzianka mi się podobała? A jak mogłoby być inaczej.
Zamiast znaczka
pieczątka, ale to mnie nie martwi, wręcz cieszy. Może kiedyś gdy
Polina pojedzie do „domu” wyśle mi pocztówkę z samej Almaty?
Pocztówkę pachnącą tym wspaniałym miejscem, w którym zakochałam
się dzięki słowom koleżanki!
Subskrybuj:
Posty (Atom)