Cóż za
niespodzianka, a taką dostałam przecież od Poliny (polinoczka)
mamy Igora, do którego wysłałam pocztówkę z Warszawskim
stadionem. Nie wiem jak opisać to Wam najlepiej, ale gdy wzięłam
do ręki te pocztówkę, poczułam się jakbym na moment znalazła
się w Kazachstanie!
Oto Almaty była
stolica tego tajemniczego kraju i (z tego co zrozumiałam) rodzinne
miasto Poliny. Najpiękniejsze jak pisze miasto świata.
Wieczorem gdy
wiatr spływa z gór i oczyszcza powietrze, wychodzisz na balkon, a
gdzie oko sięga tam góry, góry i góry. Dawno temu główny
architekt nakazał budować budynki w jednym tylko kierunku,a dziadek
Poliny miał zaszczyt uczestniczyć w budowie najbardziej zielonego
miasta na kuli ziemskiej.
Czy więc
niespodzianka mi się podobała? A jak mogłoby być inaczej.
Zamiast znaczka
pieczątka, ale to mnie nie martwi, wręcz cieszy. Może kiedyś gdy
Polina pojedzie do „domu” wyśle mi pocztówkę z samej Almaty?
Pocztówkę pachnącą tym wspaniałym miejscem, w którym zakochałam
się dzięki słowom koleżanki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz