piątek, 17 sierpnia 2012

Uroda i Krew

18 czerwca bieżącego roku w ramach forumowego fav tag`u Agnieszka (AgnieszkaPL) przesłała do mnie jedną ze wspanialszych pocztówek, jakie dotąd otrzymałam. Nie jestem może taką fanką starych plakatów jak Ata_, ale doceniam ich wyjątkowe piękno, dlatego właśnie pocztówkowy reprint oryginalnego plakatu z opery Turandot, przypadł mi do gustu.
Agnieszka na odwrocie zmieściła krótki opis „niedokończonej opery w trzech aktach”, ale ja wolę napisać własny. Turandot to dzieło autorstwa Giacoma Pucciniego, które po jego śmierci dokończył Franco Alfano. Miałam przyjemność oglądać ją wieki temu w Teatrze, ale byłam zdecydowanie za młoda by ją docenić. Opera to trudny gatunek i nie jest wcale łatwo się w niej „zakochać”. Sama Turandot to historia miłości i nienawiści, brzmi banalnie prawda? Chińska księżniczka poprzysięgła bowiem, że nigdy nie odda się mężczyźnie, mszcząc się niejako za losy żyjącej przed laty księżniczki Lou-Liong. Kandydatom do swej ręki zadaje trzy arcytrudne zagadki, by po uzyskaniu błędnej odpowiedzi stracić ich na oczach tłumu. Wszyscy wokół poddani, ojciec i doradcy cierpią, mając nadzieję, że potok krwi w końcu się zakończy... Czy warto zapoznać się ze sztuką bliżej? O tak, bo jej kolejne interpretacje i kostiumy zawsze powalają na kolana. Dlatego właśnie nie zdradzę Wam zakończenia, skoro jednak na początku była nienawiść, na końcu musi być... miłość.




Turnadot jest jedną z wielu postaci tego typu tak w teatrze, filmie jak i historii, żeby wspomnieć choćby Carycę Katarzynę. Kto skojarzył się Wam?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz