Zbiera mi się
dziś od rana na złośliwości, bo mój poziom frustracji wzrósł
nad wyraz szybko. Dlatego też, zaraz postaram się zakończyć
przygodę z notatkami na studia i zabieram rodzinkę (czyli moją
mamę i młodszego synka) na zakupy. Ostatnio odkryłam, że ta
czynność bardzo poprawia mi humor, pogarsza też stan mojej
kieszeni, ale na szczęście u nas na wsi nie ma rzeczy absurdalnie
drogich. W planach mam odwiedziny galerii wikliny, może tam
przyjdzie mi do głowy jakiś pomysł jak rozwiązać mój kuchenny
problem.
Tymczasem, żeby
nie zostawić was tak zupełnie bez niczego, pocztówka od Mariny!
Klimat jest typowo letni, a ja od razu nabrałam ochoty na arbuzy.
Moje póki co w doniczkach w szklarni, czekają na przesadzenie do
gruntu. A potem, sama będę robić dzieciakom podobne fotki.
English: I
am a bit flustrated today. Thats why I need to take my family for a
little shoping. But not to let you with bare heands here it goes
postcard from Marina in a summer climate :) My watermelons are still
little but in June I will made such photos myself.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz