Przez cały
weekend Paweł woził mnie i siedział ze mną jeśli musiałam być
na Uczelni, a dziś nawet Daniel wybrał się z mamą na egzamin.
Oczywiście w trakcie musiałam dostać ataku, bo nie było by
atrakcji, ale zdałam. Egzamin był pisemny tak więc moje ekscesy
(prócz gorączki) nie miały większego wpływu na ocenę. Przyznaję
się jednak, że umieram. Tak się czuję, nie wiem co się ze mną
dzieje, nie umiem tego nazwać, jest mi źle, mam zawroty głowy,
mdłości i nie mogę się skupić, spać też nie mogę – bo
kaszlę. W powyższym stanie nie oczekujcie za wiele, piszę bo w
przeciwnym razie mogę jedynie leżeć i kwiczeć.
A
o czym będę pisała? No jasne o pocztówce od Moniki. Skoro
obiecałam to się wywiązuję. Tę dostałam niedawno, ale należy
do moich ulubionych w kolekcji. Podoba mi się ta perspektywa i
kolory. Dublin to miasto pełne sprzeczności. Rzeka
Liffey przepływająca przez miasto dzieli je na dwie wyraźnie
wyodrębnione części – robotniczą North Side oraz bardziej
ekskluzywną i nowoczesną South Side. Warto też zwrócić uwagę na
specjalizację, jaka obejmuje poszczególne dzielnice miasta –
Temple Bar to dzielnica rozrywkowa Dublina, pełna barów i
restauracji, która właściwie nigdy nie zasypia i tu się
zatrzymamy, bo na pocztówce widnieje właśnie Pub o tej nazwie,
który funkcjonuje od przeszło 160 lat.
English: Good
food and drink, The Temple Bar Pub in Temple Bar district in The city
of Dublin is a pleace worht visit – but you can judge by yourself.
I am fully convinced by the postcard from Monika – what can i say.
I love such colours and climate. For more than 160 years, patrons
have flocked to the Temple Bar, so whether you are alone or with
friends, the craic is mighty and you will feel at home.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz