piątek, 26 lipca 2013

Czara goryczy

Są wakacje i każdy zdrowy na umyśle człowiek spał by jeszcze smacznie. Śpi więc cały dom oprócz mnie. O świcie mieliśmy z Pawłem jechać na wycieczkę, ale ten już wczoraj udzielał wymijających odpowiedzi i gdybym była mądra nigdy nie nastawiłabym budzika. Nie jestem jednak mądra, ani tym bardziej żadna ze mnie realistka, jak widac nie uczę się też na błedach, bo wstałam. Teraz czuję jedynie zjadającą mnie od środka złość. W ciągu ostatniej półgodziny zdążyłam się tez wypłakać, tak więc w końcu mogę spokojnie wylać swoje żale. Tak jestem zła, i tak jest mi cholernie przykro. W tym roku wszystkie nasze plany biorą w łeb i nie jest to winą Pawła, ale czasem zdaży się coś na co mamy wpływ i przelewa to czarę goryczy. Mamy dla siebie nieludzko mało czasu. Nie pamiętam kiedy ostatnio byliśmy sami, może poza szybkimi zakupami. Tak więc kiedy pojawiła się szansa na wspólną wycieczkę skakałam z radości. W dodatku spełniłoby się moje marzenie, bo od dawna mam ochotę na zagraniczny wypad, a że Paweł tak długo odkładał wycieczkę do Urzędu w celu wyrobienia dzieciom paszportów lub dowodu - po prostu spełżło na tym, że ich nie mają i z nimi nie możemy nigdzie jechać. Dziś ostatnia taka szansa, Ewa miała zając się dziećmi, ale jemu się nie chce. Nigdy mu się nie chce. Nawet kiedy proszę o wspólny spacer po Kazimierzu, bo wstyd się przyznać, ale nigdy nie zwiedziłam tej dzielnicy. Wiem, że jest zmęczony, że dla niego to być może żadna atrakcja, że ludzie powinni się dla siebie poświęcać. Poświęcam się zatem od kilku dobrych lat i chciałabym, by teraz ktoś poświęcił się dla mnie. Nie tak jak jemu się wydaje, że będzie fajnie, ale tak by mi sprawić frajdę. A że się znowu przeliczyłam to ryczę. Jestem dużą dziewczynką, nie strzelę focha i nie pójdę sobie, ale jest to przykre i po prostu, tak po ludzku boli.
Wygadałam się... więc teraz kartka. Mimo ładnego widoczku nie będę się nią jednak zachwycać. Prosiłam bowiem nie raz i nie dwa, by wysyłać mi widoczki z miejsca ich pochodzenia, a Mount McKinley otrzymałam z Niemiec. Podpowiem, że Alaska do Niemiec nie należy O.o. Położony w górach Alaska (USA). McKinley zbudowany jest ze skał krystalicznych. Jego masyw pokryty jest wiecznym śniegiem i lodowcami, a największy z nich - o długości ok. 50 km - to lodowiec Muldrow. To również najwyższy szczyt Ameryki Północnej. To nam się rozjaśniło...
English: As usual, people don`t read. I asked many times for viewcards sent only from pleace of orgin, and as far as I know Mount McKinley is situated in Alaska not in Germany. This hudge mountian have many names: Denali, Koyukon Athabaskan for "The High One", Dghelaayce’e. It is the highest mountain peak in North America, with a summit elevation of 20,320 feet (6,194 m) above sea level. Measured by topographic prominence, it is the third most prominent peak after Mount Everest and Aconcagua. Located in the Alaska Range in the interior of US state of Alaska, it is the centerpiece of Denali National Park and Preserve.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz