poniedziałek, 14 października 2013

Szczęśliwe powroty

Ależ się narobiło. Wczoraj w nocy chłopcy odebrali mnie z dworca, po dwóch tygodniach nieobecności w domu i w ramach późnego obiadu zabrali na pizze. To nie kwestia uroczystego obchodzenia "mamy w domu" - chłopaki po prostu postanowiły nie gotować. Nie zdziwiło mnie to jednak, tak samo jak sterta śmieci i brudów, którą zastałam od progu. Nie prali, nie sprzątali, ale przynajmniej się myli. Największy porządek w pokoju ma Daniel, u niego muszę tylko odkurzyć. Cała reszta dostaje ode mnie dwóję na szynach za wywiązywanie się z obowiązków. Nie jestem nawet zła, tylko zmęczona - 25 dzieciaków w przedszkolu i każde jedno chore. Wróciłam zatem z gorączką, bez możliwości mówienia i z koszmarnym katarem. Nie mam nawet czasu poleżeć, bo trzeba tu ogarnąć i przygotować się na weekend na studia - na praktyce tylko trochę poczytałam, ale po całym dniu z tymi małymi łobuziakami miałam tylko siłę zjeść coś i  paść na łóżko. 
Prócz zatrzęsienia rzeczy do ogarnięcia w domu zastałam też lawinę pocztówek, tych pięknych, zapowiedzianych i zupełnie niespodziewanych. Za wszystkie bardzo dziękuję. Na początek może te oto karteczki z Kazastanu od rodziny pana, który nas potracił. 
English: After two weeks I spent away from my home and family, I am finally back home. Ill and tired but happy. There is a lot to clean, and a lot cards to read. At first those two from Kazahstan - from family of Andriej who knocked us down with his car last mounth. 

2 komentarze:

  1. Lena! <3 <3 <3
    Cieszę się, że wróciłaś - pusto było bez Twojego bloga w czytniku, pustka po Tobie na forum. Bardzo współczuję nawału obowiązków i studiów, ale wierzę, że sobie poradzisz, boś bardzo dzielna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Marysiu, zawsze wiesz jak poprawić komuś humor.

      Usuń