piątek, 17 sierpnia 2012

Chojnik Love Story

Chojnik to ostatni punkt na mojej mapie wycieczek tuż przed urodzeniem pierwszego syna. Zwiedzałam go z wujkiem i byłym już mężem. Ciekawostką jest, że przez krótki czas byłam również członkiem bractwa rycerskiego rezydującego właśnie w tym zamku i tam po raz pierwszy strzelałam z kuszy. Niesamowita twierdza wzniesiona na skalistym szczycie opadającym od południa pionową ścianą, choć niewielkich rozmiarów to przez swoje położenie niezwykle trudna do zdobycia, zachwyciła mnie od razu. Jednak kiedy zwiedzałam ją lata temu pocztówki widać nie były w modzie, a magnez też był tematem zamkowemu straganowi obcym. Jedyne co zapamiętałam naprawdę dobrze, to legenda księżniczki Kunegundy, córki właściciela zamku. Jej kaprysem było, ażeby kandydat na męża, objechał konno w pełnej zbroi zamkowe mury. Nikomu się to nie udawało, a kolejni śmiałkowie ginęli spadając w przepaść, aż pewnego razu przybył na zamek rycerz z Krakowa, który dokonał zdaje się niemożliwego. Kiedy jednak oczarowana księżniczka ofiarowała mu swoją rękę - odrzucił jej starania za powód podając okrucieństwo jej próby i odjechał pozostawiając niewiastę samą. Poniżona i niechciana panna rzuciła się w przepaść z murów, z których spadali śmiałkowie wysyłani przez nią na śmierć. W księżycowe noce widać ponoć rycerza objeżdżającego zamkowe mury, ciekawa to wizja, czyżby bowiem konkurent wrócił do swej damy?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz