wtorek, 14 sierpnia 2012

Na wojennej ścieżce

Miałam iść spać, ale weszłam w stadium totalnego wybudzenia. Zanim więc nastąpi kolejne – a mianowicie głupawki – napiszę to co planowałam od dawna. Bo widzicie w czerwcu pocztówkę z tagu przysłała mi Kasia (DwaWilki). Na końcu były buziaki :D, a na pocztówce o mamusiu! Tekst jak się patrzy, czytając pokładałam się ze śmiechu. Mam powód... na moich 3k metrów sama przez cały sezon toczę nierówną walkę z pomocą kosiarki i nic a nic tego nie widać. Kiedy jeszcze dorwie się do tego mój ojciec, poprzez gąszcz traw i chwastów przebijają się wycięte ścieżki, jakby pijak błąkał się po nocy.
Moja walka jest podwójnie przegrana, bo mam cholernie silną alergię i podczas koszenia zdarza mi się odpłynąć – wtedy czas wrócić do domu wziąć prysznic i kichać kolejnych kilka godzin. Oczywiście wówczas tracę zimną krew, chodzę po domu, smarkam nos co 3 sek i klnę.
Takie to te nasze sielskie łączki, o jak ta tu z pocztówki.



DCN zdjęcia ma przecudne, przynajmniej niektóre, tyle że ja jutro znów ujrzę ten widok za progiem i to z większą ilością kropli w makro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz