Powoli zbliżamy
się do końca mojej Irlandzkiej kolekcji, ale przed Wami jeszcze
kilka postów i mam nadzieję, że moje pocztówki spodobają się
Wam tak samo jak i mnie. Okazuje się, że najwięcej kartek z
Irlandii dostałam od Moniki, co chyba nie dziwi i dochodzę do
wniosku, że choć zaczęło się od tagów, a my nigdy się nie
spotkałyśmy (bo zawsze coś staje nam na drodze), między nami
narodziła się nic sympatii i porozumienia. Dziś z całych sił
trzymam za nią kciuki, oby wszystko się udało Moniś.
Wybrałam sobie
dwie kartki, które dostałam od Moniki ostatnio... łączą je dwie
cechy – psy i bary. Odnoszę wrażenie, że tych drugich jest w
Irlandii więcej niż owiec, ale nie marudzę, bo sama chętnie
odwiedziłabym choć jeden. Bardzo podoba mi się ten swoisty
„folklor” - staruszkowie przebywający w pubach, to u nas widok
raczej niespotykany, a piwo ponoć konserwuje (tak twierdził mój
świętej pamięci dziadek).
Za to
niebieskie drzwi kojarzą mi się ze szwedzką oborą, a wszystko za
sprawą Mamy Mu. Ciekawe, czy pies czeka na godziny otwarcia? Czy
może właściciel zgubił się w środku na dobre...
English: Slowley
we are getting to the end of my Irish collection. I discovered that
most of my cards from this country were sent by Monika and during
that long term exchange we become friends. This is greate when you
care for someone even if you didn`t met this person isn`t it?
Cards?
Yest sure I`ve got some for you the first one is called „The
thoughtful and the expectant in a Dublin Pub” - I think it`s greate
that old people can visit such pleaces and spend their time with
other people listening or talking.
On
the secound one the dog is looking like he is waiting for opening
time, but I think he is waiting for his master who just forgot about
rest of the world.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz