Nic mi się nie
chce. Nawet posta pisać mi się nie chce. Tak więc siedzę i
biedzę. Porobiłam porządki w pocztówkach i dochodzę do wniosku,
że przy tej ilości hurtownie mogłabym otworzyć. Dobrze, że w
środę Paweł zabierze mnie do swoich rodziców, może tam uda mi
się odpocząć, choć to chyba też jedynie pobożne życzenie, bo
wymyślili sobie grilla. Mam gorączkę, nie mogę oddychać i od
zeszłej środy spałam raptem 12 godzin, a oni na poprawę humoru
chcą zrobić wielką imprezę rodzinną - <<PŁACZ>>.
Nawet cietrzew się ze mnie śmieje. Śmieje się tak od dawna, bo to
moja wygrana z estońskiej leśnej loterii Martiny, z zeszłorocznych
wakacji. No, ale akurat teraz to ptaszysko najlepiej mi przypasowało.
Cietrzewie są wielkie, uparte i agresywne, ale prócz też, że żyją
na mokradłach da się je też hodować w przydomowych warunkach.
English: I
have worst headache in my life and even this Grouse frol forest
lottery by Martina is laughting at me. Today he can. This card was
waiting for whole year to be add on the blog.
Dzisiaj też jestem cietrzewiem, lepiej mnie omijać łukiem, i to dostatecznie szerokim. W głowie mi dudni, w uszach dzwoni, a zapisany antybiotyk chyba tylko spotęgował doznania. Na całe szczęście dla mnie nikt imprezy nie szykuje.Pozdrawiam i życzę powrotu do zdrowia :)
OdpowiedzUsuńOhoo widze, że jest nas dwie. Odwzajemniam życzenia z całego serca.
Usuń