niedziela, 21 lipca 2013

Góralczyk

Strasznie zaniedbuję to miejsce, ale na wyjeździe naprawdę ciężko dostać mi się do komputera. Nie mam za to problemu z nadrabianiem kilometrów i tak dziś jadąc do Bochni zagapiłam się i trafiłam na autostradę do Katowic... zjazd po 30 km (w przybliżeniu) - mam nadzieję, że nie mają tam miejscowych pomiarów prędkości... o jaką mam nadzieję. W Bochni Eryk grał w starodawne szwedzkie gry, a my z Gosią jadłyśmy lody. Pyszne lody, a do tego cudowną kawę. Odkryłyśmy też (niestety zamknięte) atelie De La Luca <3 na Starym Mieście, na witrynie same cuda i to właśnie one zmusiło mnie bym usiadła dziś do pisania, bo skoro wyszukiwałam coś u wujka Google, grzechem byłoby nie napisac u siebie. Dzisiejsza karteczka to specjalny prezent od Edyty, reprodukcja "Góralczyka" Stefanii Brandt - Warszawskiej malarki, zmarłej jeszcze przed moim urodzeniem. Widziałam sporo jej prac, bo kilka wisi w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, ta jednak cieszy mnie szczególnie i każdy, kto zna mój sentyment do tradycju ludowej, od razu domyśli się dlaczego. Resztę pozostawię w niepewności. 
English: Here you are... postcard from my friend Edyta with a reproduction od Stefania Brandt work called "Góralczyk" ( from mountainman or rather mountainkid). This artist comes from Warsaw, but she died before I was born. I like her works especial this, because it relationship with folklor.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz