wtorek, 26 czerwca 2012

Time Square at dust


Miło ciepło i przyjemnie, tak przynajmniej jest w moim łóżku. Dla podtrzymania tego stanu przed snem jeszcze jednak kartka. Tym razem z USA od Marty (Spiaca) w ramach dobrze, choć nie do końca far play (za co wciąż przepraszam) rozegranej partii w Loterii „TAK i NIE”.
Na pocztówce NY City, w którym Marta mieszka. Wciąż nie wiem czy jej zazdrościć, ale widoki zapierają dech w piersiach. Nie zmienia to faktu, że Danny chyba dostałby w mieszkaniu klaustrofobii, nawet w domu u dziadków dostaje szmergla po kilku dniach bo działka za mała, nie ma psów, kotów i swoich królików. Czuję więc, że Nowy York byłby super na chwilę, w której młody zająłby się jednostkami mobilnymi miasta.
Mnie szalenie podobają się żółte TAXI i one zapewne przykuły by wzrok „naszego fana motoryzacji”. Podobnie jak nieobecne w Warszawie niesamowite neony i tablice multimedialne. Widzę je na filmach i na mnie nie robią większego wrażenia, ale dzieci przeżyłyby szok. 


Na odwrocie jak zwykle super znaczki i opis Time Squere, a także jak zwykle rozbrajająco szczera wiadomość. U nas dzień matki nie przeszedł tak kolorowo. Eryk dał mi raczej popalić, a młody chcąc zrobić mi laurkę wymalował stół, ale intencja była zacna. Za to dziś Eryk starał się jak nigdy i razem ze mną podziwiał kartki, czytając bloga.



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz