No
i przytrafił mi się mały koszmar, bo właśnie odkryłam swapa z
Taiwanu. Jest cudny i nie mam pojęcia od kogo... Widzę podpis, ale
oczywiście nic mi on nie mówi. Przejrzałam adresownik, a teraz
czeka mnie przestudiowanie wszystkich maili. Musi być naprawdę
stary, a to nie wróży nic dobrego. Na pewno wysłałam dziewczynie
kartkę, bo ją chwali, no ale z pewnością nie zgłosiłam też
dojścia tej. Tak to właśnie jest, jak człowiek ma dzieci, studia,
dom i sterty pocztówek do ogarnięcia. Pewnie niektórzy dają sobie
radę, ja ledwo... Choć uwierzcie mi wszystko co robię sprawia mi
przyjemność, nawet sprzątanie, bo wiem że mam dla kogo to robić.
Kartka
to przepiękne obrazki z Taipei, lekko błyszcząca, z perłowym
połyskiem i naprawdę gruba, czego nie pokaże Wam niestety skan.
Vicky
natomiast to nieco koślawo pisząca uczennica szkoły średniej, z
zapałem przygotowująca się do przyszłorocznego testu na studia,
który ma zamiar zdać celująco. Znając zapał Azjatów osiągnie
swój cel i mimo że nie mogę sobie jej przypomnieć – za co
naprawdę przepraszam – trzymam za nią kciuki.
Brrr
insekty właśnie mnie prześladują... lata ich tu cała chmara, bo
monitor to jedyne źródło światła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz