No
to teraz wróćmy się nieco w czasie, tak do maja i mojej wygranej w
LOTERII POETYCKIEJ od
Marty. W ramach
wygranej (nie jestem pewna, ale przegranych to chyba nie było),
otrzymałam od Śpiącej cudowną kartkę z NI. Muszę kiedyś po
prostu odwiedzić Martę z koszem kwiatów, za te cudowne kartki
jakie mi przysyła. Jest w tym jednak coś zabawnego, Marta napisała,
że uzupełnia zaległości w wypisywaniu, a kotka męczy ją bo chce
by właścicielka udała się do łóżka... Ja też dziś uzupełniam
zaległości i zaraz oszaleję, bo mój kocur wyje pod drzwiami.
Wiem, że gdy go wpuszczę nie da mi spać, a że łóżko okupują
Daniel z Pawłem zostanie mi zdaje się podłoga w łazience z
miauczącą bestią za poduszkę.
Urzekł
mnie znaczek z tygrysem. Ten rudy diabeł za drzwiami tak właśnie
się nazywa! Tygrys, to norweski leśny, bestyja piekielna, którą
gdy mam lepszy dzień nazywam syneczkiem, a on wskakuje mi wtedy bez
rozpędu na ramiona. Ot wbija się i jest. Uwierzcie mi to sztuka, bo
mam te swoje wprawie 185 cm wzrostu. Przed urodzeniem Daniela, kiedy
przywieźliśmy kota to rodziców, ten nie dał im wejść na górę...
musieliśmy drałowac 60 km, żeby przetłumaczyć mu, że Ci ludzie
mają po schodach do sypialni i że diabeł nie może ich tłuc łapą
i gryźć po kostkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz