Wstałam sobie dziś koło 5:30, zaparzyłam kawę w ekspresie,
owinęłam się kocem i niejako z porannego lenistwa siadłam do własnego bloga.
Jakież było moje zdumienie, gdy odkryłam że dotąd nie dodałam żadnej pocztówki
z Australii, a przecież mam ich nawet kilka! Trzeba koniecznie nadrobić to
niedopatrzenie, szczególnie że nadawczynią większości kartek z mojej kolekcji
jest Andrea – moja droga przyjaciółka. Sama już nie pamiętam w jaki
sposób zaczęłyśmy ze sobą pisać, ale było to całe wieki temu. Pocztówka poniżej
jest z maja, w Tasmanii było wówczas zaledwie 18 C, a nad głową często
przelatywały chmury. Zawsze gdy czytam słowa Andrei mam wrażenie, jakbym stała
obok wychwytując ułamek naszej wspólnej rozmowy. Tak jest i teraz, bo gdy piszę
o Mt. Roland zdaje mi się, że już tam byłam, „wpadając” wprost na ten widok,
tuż za zakrętem drogi z Sheffield.
To olbrzymi teren zajmowany głównie przez farmy, gdzie
hoduje się krowy i uprawia warzywa. Tu też produkuje się jedyny w swoim rodzaju
Ashgrove Cheese, a raz w roku odbywają się konkursy na najpiękniejszy obraz…
jak sądzicie w ilu odsłonach pokazywano już tę górę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz