Pocztówka od Kasi (DwaWilki) z kartkolotka
dotarła do mnie w poniedziałek, tak więc nie czekała zbyt długo na swoje
wielkie wejście. Jest ku temu powód. Po pierwsze to kartka z moich ulubionych,
po drugie szukałam jej całe wieki, a po trzecie Kasia nie wiedząc co czyni (oj
nie wiedziała…) zaproponowała wspólne zwiedzenie widniejącej na kartce Kaplicy
Zamkowej Św. Trójcy w Lublinie.
Kasia! Pewnie, że zwiedzimy ją razem! Niech no tylko skończy
się ten kurs na prawo jazdy, a w mojej dłoni pojawi się ten nieszczęsny
papierek.
Cudowne w pocztówkach jest to, że na widniejące na nich
obiekty możesz spojrzeć oczami innych ludzi. Ludzi, dla których coś co tobie
wydaje się siódmym cudem świata może być czymś zwyczajnym, takich którzy sami z
zapartym tchem podziwiają to samo i w końcu tych, którzy tak jak ty nigdy nie
widzieli wysyłanego widoczku na oczy. Kasia nie widziała, ale nie dlatego, że
nie chciała. Przez lata kaplica znajdowała się bowiem w renowacji, a jej niesamowite
freski przysłonięte były warstwami tynku, których usunięcie zajęło przeszło sto
lat! Teraz ustawiają się doń takie kolejki, że wejście trzeba rezerwować, ze
sporym wyprzedzeniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz