Nie
umiem zapewne tego właściwie wyrazić, bo jakoś nigdy nie miałam
przyjaciół, ale pocztówki od Ewy (decollage) zawsze wywołują
uśmiech. Nie ważne co na nich jest, ważne że pisze do mnie Ewa.
Jest w nich coś takiego, że nasza korespondencja przypomina
rozmowę, spokojną bo ja nie wchodzę jej co i rusz w słowo.
Wychodzi to nawet lepiej niż na żywo. Dlatego tak je lubię! Na
forum spotkałam kilka takich osób i chciałabym móc nazwać je
przyjaciółmi, mimo że niektórych nie spotkałam nigdy i być może
nigdy nie spotkam, a jednak dzielimy się swoimi smutkami i
radościami, ciekawostkami z życia i przemyśleniami, a nawet
poglądami politycznymi. Czasem mam wrażenie, że z Martą, Edytą,
Moniką albo Ewą „rozmawiam” więcej i szczerzej niż z
bliskimi, bo mamy czas. Czas, który daje nam wspólna pasja jaką są
pocztówki i wiem, że żadne działania PP tego nie popsują, choć
chętnie wyrwałabym serce idiocie, który opracował podwyżkę.
Cholerni ekonomiści.
Na
kartce polska skrzynka pocztowa dla korespondencji miejscowej (taką
usługę ma teraz InPost) z 1932 roku. A miała poczta takie piękne
tradycje, oj miała... jak to można wszystko w tym kraju popsuć.
English: Wonderful
postcard from Museum of Post and Telecomunication in Wraclaw sent me
Ewa as a favorite tag. This is a mail box from 1932 use to local mail
services. Nice peace of history that will soon end if polish post
wont change its dispose towords a client.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz