Dokładnie
na dwa tygodnie przed rozpoczęciem EURO 2012 dotarła do mnie kartka
od Aryny z Ukrainy,
na której łamach koleżanka wyrażała swoje ogólne przerażenie
zbliżającym się eventem sportowym. Ewidentnie przygotowania do
imprezy wyglądały u nich równie żenująco co i u nas. Wszystko na
ostatnią chwilę, panika i zamęt. Najzabawniejsze było ponoć
ogłaszanie nazw stacji metra w języku angielskim, bo wymowa
brzmiała identycznie, zmieniał się tylko akcent, a speakerzy
ewidentnie chcieli zaimponować swoją „znajomością” kanonów
poprawnej angielszczyzny dosłownie łamiąc sobie języki. Z
perspektywy wiemy już, że się udało, co w ogromnej mierze jest
zasługą samych ludzi.
Zupełnie
jak znaczek, który przypadłby do gustu krufce. Rysowana krowa jest
po prostu boska, ciekawe czy to bloczek...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz