Kolejna wersja plakatu obrazującego
Turandot Pucciniego, tym razem z Opery Narodowej. Przesłał mi go
Kuba <3 wprost ze spowitego we mgle Krakowa. To nabytek jeszcze
sprzed okresu świątecznego, ale rodzice składowali ją w
nieodpowiednim miejscu i odnalazłam ją dopiero teraz.
Jak napisano na stronie Opery -
Ogród Udręczeń, nie gorszy niż ten u Octave’a Mirbeau, gdzie
trwoga, pożądanie i ekstaza wyrażają się transowym śpiewem –
taka jest ostatnia opera Pucciniego. Turandot zachowała coś z
perfidii weneckich masek i z hieratycznej ceremonialności
mandaryńskich Chin. - To niezaprzeczalny fakt, nawet ja muszę się
zgodzić z tą oceną, opera jest bowiem elektryzująca, a pod samą
jej powierzchnią buzuję ogień. Namiętność i pogarda mieszają
się tu ze ślepą fascynacja i w końcu miłosną ofiarnością.
Takiej mieszanki nie znało żadne dzieło operowe, może dlatego że
autor opisuje swą prawdziwą historię. Miłość do zazdrosnej żony
też ocaliło samobójstwo służącej: utajony w muzyce cień
śmierci jest więc jak najbardziej prawdziwy.
English: This
is my secound postcard with poster from Turandot – this time in
modern version. Card sent me Kuba <3 with a lovely message –
thank you dear. I didn`t realize that this Opera is a „real”
story from Puccini life he only changed „actors” and scanery.
Maybe thats why it is so stunning.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz